sobota, 17 grudnia 2016
Lutteo | Aprendi A Decir ADIOS. | Prolog
Bunt, zatracenie. Nie wiemy co wokół nas się dzieje, co chwila zakochujemy się w kimś innym bo nie wiemy czego dokładnie chcemy.
Jednym z najważniejszych okresów w naszym życiu jest właśnie Liceum.
Tworzymy własne "paczki" przyjaciół na których możemy liczyć. Dowiadujemy się kim jesteśmy, zaczynamy powoli rozumieć czego chcemy, właściwie chciałoby się powiedzieć, że uczymy się na własnych błędach.
Jednym z najważniejszych okresów w naszym życiu jest właśnie Liceum.
Tworzymy własne "paczki" przyjaciół na których możemy liczyć. Dowiadujemy się kim jesteśmy, zaczynamy powoli rozumieć czego chcemy, właściwie chciałoby się powiedzieć, że uczymy się na własnych błędach.
Co się stanie jeśli jeden z największych błędów w swoim życiu popełni jedna ze szkolnych gwiazd, Luna Valente?
wtorek, 29 listopada 2016
Jico | Treat You Better | Rozdział 1
Nico taka była. Szalona, beztroska i zawsze radosna Jim Medina. Wiedział, że zawsze kiedy jest blisko niej ona zaczyna strasznie szybko mówić, czy sprawiała to jego obecność?
Byli parą na wrotkach, ale każdy z nich bał się jakiejkolwiek odpowiedzialności, braku wolności czy zwykły strach przed skrzywdzeniem drugiego, lub może dlatego, że Jim miała chłopaka?
-Nico. Nico! - głos Pedro znów rozniósł się po ich mieszkaniu. Znowu coś zgubił. Chłopak wywrócił oczami i spojrzał w stronę drzwi, w których po chwili pojawił się Argentyńczyk.
-Co znowu? - spytał.
-Jak to co!? Dzisiaj musimy iść do rollera, zaczynają się przygotowania do Open, a ty tu siedzisz i zastanawiasz się jak twoje życie wyglądałoby gdyby Jim była twoją dziewczyną. Nico, wróć na ziemię. - zaśmiał się.
-Wcale nie myślałem o Jim. - zaprzeczył, ale sam wiedział, że przecież Pedro zna go jak własną kieszeń. - Poza tym, czy ty nie masz innych zajęć oprócz wtrącania się w moje życie!
-Nie denerwuj się stary, zbieraj się. Simon jest już na miejscu. Chodź. - powiedział, a Nico wstał z kanapy i wyszedł razem z Pedro. Przez całą drogę nie rozmawiali, bo o czym. Znając ich dwóch temat znów zszedłby na Jim, a chyba oboje nie mieli nastrojów na kłótnie.
W Jam&Roller panował mały chaos, z którym Luna i Simon nie dawali sobie rady, więc bardzo szybko zaczęli im pomagać.
Nico pojechał na wrotkowisko, żeby pomóc nowicjuszom, a w tym poobserwować innych w tym oczywiście Jim która jeździła z Ramiro, swoim chłopakiem, znów się kłócili. Brunet zaciekawiony podjechał do nich, tak żeby go nie zobaczyli krążył obok nich.
-Oh Jim! Mówiłem Ci, będziemy robić co mi się podoba, ty nie masz za grosz talentu, a szczególnie wyczucia rytmu. To Ja tutaj jestem utalentowany. Przecież ty nawet ładna nie jesteś. - mówił Ramiro, a Jim wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać. Navarro wściekły na chłopaka Mediny, podjechał do nich.
-Możesz jej nie obrażać!? - spytał lekko trącąc tego drugiego.
-A ty możesz się nie wtrącać? Drugi idiota. Idę. Idziesz ze mną Jim? Pytam. - powiedział patrząc na nią i zaciskając pięści.
-Ja... Ja zaczekam... Nie chcę z tobą teraz rozmawiać. - powiedziała cicho.
-Co? Jim?! Ja powiedziałem prawdę. Mam cię okłamywać! - znów Ją wyśmiał, ale tym razem Nico nie wytrzymał i siłą wyrzucił go z wrotkowiska.
-I po co to wszystko? - usłyszał głos rudowłosej.
-Jim, przecież widzisz jak on cię traktuje? - westchnął.
-Ja go kocham Nico. - powiedziała wymijając chłopaka.Nie wiedział co ma teraz za bardzo myśleć. Czy będąc draniem szybciej Ją w sobie rozkocha?
piątek, 17 czerwca 2016
Post organizacyjny!
Witajcie kochani! Wiem, wiem dawno nie dodawałam rozdziału ale... mam pewną propozycje. Widzę że podobają wam się moje opowiadania i myślałam nad tym długo i potrzebuje waszej opinii. Co gdybym dodała do tematyki bloga informacje o serialu? Taki blog informacyjny o serialu i oczywiście zrobiłabym rubrykę ,,Opowiadania" w której każdy znajdzie coś dla siebie. To jak? Czekam na wasze opinie!
sobota, 21 maja 2016
Lutteo | Rozdział 1| Istnieją tylko skrzydła | Chłopiec Paw!
-Jeszcze raz chciałam panią przeprosić... Naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje! Bardzo przepraszam! - po raz setny tego dnia przepraszałam Panią Alonso. Muszę szybko jechać do Foodger Wheels, ponieważ czeka na mnie nie tylko Simon, ale i Dyrygentka!
-Do zobaczenia! - powiedziałam chowając swoją małą pensję do plecaka. Dobra Luna, zakładaj wrotki i leć do pracy!
Dzień minął mi szybko, wszystko było niezmienne łącznie z nastrojem Dyrygentki, mojej szefowej. Dlaczego Ona jest taka uparta?! Gdy wróciłam do domu odrobiłam zadania domowe, pouczyłam się równań z matematyki, porozmawiałam z Simonem i położyłam się do łóżka... Zasnęłam...
Wow...
Ten tor jest niesamowity! Ja, przyjaciele! Muzyka i wrotki!
Obrót,
skok! Zig-zak! I melodia... Melodia jest cudowna... I nagle...
Mój
naszyjnik! Nie!
-Luna! Czas wstawać! - do pokoju wparowała moja mama, chociaż Ja dalej nie potrafiłam pozbierać się przez ten dziwny sen...
-Co się stało mamo? - spytałam łapiąc się za głowę.
-Jest bardzo późno! Nie zauważyłaś?! - wskazała na zegarek.
-Dyrygentka już dzwoniła?
-Dzwoniła na twoją komórkę już ze dwadzieścia razy, a poza tym mówiłam żebyś nie nazywała jej Dyrygentką!
-Oj! Wybacz mamo… Ale miałam taki niesamowity sen! – powiedziałam wyciągając z szafy ubrania.
-Aha? To teraz wymówką jest sen? – zaśmiała się.
-Potrzymaj – podałam jej zielony sweter.
-A co to?
-Nie, nie. Był taki wspaniały! Jeździłam na wrotkach. – zachwycałam się.
-Na wrotkach? No coś ty! Całe dnie spędzasz na wrotkach.
-Tak, ale to było coś innego! Byłam na wspaniałym torze! Ogromnym! Z pięknymi światłami! Obracałam się, zakręciłam kilka razy i… i nagle spadł mi mój wisiorek… - powiedziałam.
-Ah Luna! Sny są tylko tym czym są. SNAMI! A tu, wisi twój medalik który Cię chroni. Tak?
-Mamo, nie wiem czy mam wierzyć w jego ochronną moc! – powiedziałam z przejęciem.
-Ah, córeczko!
-Mamo, już strasznie późno! Lecę! Szybko! A gdzie tata? Czy może mnie podwieźć? – spytałam.
-Nie, nie, nie. Nie może cię podwieźć bo odbiera nowych właścicieli. Pośpiesz się jesteś już spóźniona! – pośpieszała mnie.
-Tak, tak już idę… - Mama wyszła z pokoju a Ja ostatni raz dotknęłam wisiorka, i uśmiechnęłam się…
Gdy dojechałam do pracy wywróciłam się wywołując śmiech Simona.
-Simon, nie masz pojęcia co się stało! Zaspałam! - powiedziałam.
-Przebierz się zanim dyrygentka Cię zobaczy! Powiem jej że pojechałaś z zamówieniem.
-Eh! Wielkie dzięki! - uśmiechnęłam się.
-Szybko żeby cię nie zobaczyła... - szepnął.
-Jeśli to zrobisz to się zaraz pożegnamy. - w tej chwili wkroczyła dyrygentka... Oczywiście zrobiła mi kazanie, ale to i tak nie było najgorsze. W pewnej chwili jadąc z zamówieniem wpadłam na Chłopca Pawia.
-UWAGA! - krzyknęłam gdy stanął mi na drodze.
-Hej! HEJ! HEJ! HEJ! Uważaj jak jedziesz? Dobra? - powiedział.
-Krzyczałam uwaga. - oburzyłam się a On się zaśmiał.
-Tak, jasne... - po prostu mnie wyśmiał!
-Poza tym zajechałeś mi drogę. - broniłam się.
-Ja? A może chciałaś się ze mną zderzyć? - powiedział poruszając brwiami.
-Co proszę? Na prawdę. Nie mam ochoty się z tobą zderzać. - odpowiedziałam.
-Na pewno? Wiele dziewczyn by chciało... - szepnął mi do ucha.
-Ach tak? A czemu? - Oczywiście dlatego że jest nieziemsko przystojny... LUNA! OGARNIJ SIĘ!
-No popatrz... - powiedział wskazując na siebie wywołując u mnie uśmiech.
-Jestem w pracy... - zaśmiałam się i zaczęłam odjeżdżać.
-Tak? A jakiej? - spytał.
-To nie twoja sprawa. - powiedziałam i odjechałam.
-No dobrze! Ale chcę złożyć zamówienie. Powiedz chociaż jak masz na imię! - zaśmiał się.
czwartek, 3 marca 2016
Hola mi amigos!
Witajcie przyjaciele! - Jak można wyczytać w tytule posta! Chciałabym przedstawić wam mojego nowego bloga. Pisze już dość długo. Mam kilka blogów i to mój zupełnie nowy. Pomimo tego że jeszcze nie oglądałam "Soy Luna" na Disney Channel, osobiście jestem zachwycona piosenkami (ALAS ^.^) i zwiastunem. Wiem to może się wydać dziwne że jeszcze nie widziałam serialu a już fangirluje czy inne takie.
Tak. To dziwne! Zupełnie się z tym zgadzam! Więc nie przedłużając... Zaczynam blogowanie!
Tak. To dziwne! Zupełnie się z tym zgadzam! Więc nie przedłużając... Zaczynam blogowanie!
Luna & Matteo - Istnieją tylko skrzydła - Prolog
-Kochanie - obudziła mnie moja mama.
-Tak mamo? - przetarłam oczy i spojrzałam na nią poważnie.
-Miałaś zająć się synem sąsiadki... Zapomniałaś? - spytała.
-O boże! Pani Alonso! - szybko wybiegłam z łóżka, zabrałam pierwsze lepsze rzeczy z szafy i jeszcze jak to ja nie zapomniałam prawie się zabić na zakręcie, wywołując tym śmiech mojej mamy.
Szybko ubrałam się w żółty crop-top, różową koszulkę na ramiączkach i getry. Do tego założyłam swój łańcuszek z księżycem i bransoletki. Gdy byłam gotowa pobiegłam do kuchni, szybko zjadłam jakieś śniadanie, założyłam wrotki, a do plecaka włożyłam trampki.
-Do zobaczenia!- krzyknęłam i pojechałam słuchając swoich ulubionych piosenek oraz wyobrażając sobie że występuje w teledysku.
-Dzień dobry! Przepraszam za spóźnienie! - przeprosiłam za to że przyszłam za późno.
-Nic się nie stało skarbie... Wejdź. Leon, na Ciebie czeka... - uśmiechnęła się zabierając torebkę. - Wszystkie numery masz tam gdzie zawsze! Trzymajcie się!
-Do widzenia! - rzuciłam uśmiechając się i zaczęłam ściągać wrotki, i zakładać trampki.
-Luna! Co u ciebie? - spytał dziesięciolatek uśmiechając się od ucha do ucha.
-A co się tak interesujesz? - spytałam zaczynając go łaskotać...
Mam nadzieję że prolog się podoba...
-Tak mamo? - przetarłam oczy i spojrzałam na nią poważnie.
-Miałaś zająć się synem sąsiadki... Zapomniałaś? - spytała.
-O boże! Pani Alonso! - szybko wybiegłam z łóżka, zabrałam pierwsze lepsze rzeczy z szafy i jeszcze jak to ja nie zapomniałam prawie się zabić na zakręcie, wywołując tym śmiech mojej mamy.
Szybko ubrałam się w żółty crop-top, różową koszulkę na ramiączkach i getry. Do tego założyłam swój łańcuszek z księżycem i bransoletki. Gdy byłam gotowa pobiegłam do kuchni, szybko zjadłam jakieś śniadanie, założyłam wrotki, a do plecaka włożyłam trampki.
-Do zobaczenia!- krzyknęłam i pojechałam słuchając swoich ulubionych piosenek oraz wyobrażając sobie że występuje w teledysku.
-Dzień dobry! Przepraszam za spóźnienie! - przeprosiłam za to że przyszłam za późno.
-Nic się nie stało skarbie... Wejdź. Leon, na Ciebie czeka... - uśmiechnęła się zabierając torebkę. - Wszystkie numery masz tam gdzie zawsze! Trzymajcie się!
-Do widzenia! - rzuciłam uśmiechając się i zaczęłam ściągać wrotki, i zakładać trampki.
-Luna! Co u ciebie? - spytał dziesięciolatek uśmiechając się od ucha do ucha.
-A co się tak interesujesz? - spytałam zaczynając go łaskotać...
Mam nadzieję że prolog się podoba...
Subskrybuj:
Posty (Atom)